Plany związane z pisaniem

  • Złożyć scenariusz „Roju” w programie operacyjnym produkcja filmowa w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. Zaczynam dosyć nietypowo, ponieważ od celu który nie do końca zależy ode mnie. Po ostatnich poprawkach wszystko jest w rękach Bartka Bali i zespołu Hole Films, którego zadaniem jest przygotować wniosek tak by stał się on atrakcyjny dla ekspertów PISF. Szanse (czyli sesje) w tym roku będą trzy. Pierwsza już w styczniu, więc możliwe, że ten cel uda mi się zrealizować bardzo szybko. Oczywiście od złożenia do produkcji droga jest jeszcze bardzo  daleka. Mimo dużej wiary w wartość historii którą opowiadamy, wraz z Bartkiem doskonale zdajemy sobie sprawę ile czynników ma wpływ na ostateczną decyzję o przyznaniu dofinansowania (tak na szybko wymienię wysokość budżetu, potencjał festiwalowy, potencjał frekwencyjny, doświadczenie reżysera i producenta, wiarygodność przedstawionych dokumentów, szanse na zamknięcie budżetu, jakość koproducentów, zaangażowanie znanych twórców, trafny wybór komisji, przychylność decydującego ostatecznie dyrektora PISF). Mam jednak szczerą nadzieję, że „Rój” znajdzie swoją zwycięską ścieżkę w tym gąszczu przeszkód i szczęśliwie zakończy swój bieg na ekranach kin.

 

  • Napisać pełnometrażowy scenariusz. Po osiemnastu miesiącach na rojowej wyspie czas na nową historię, nowych bohaterów, nowy tekst. Między moim pierwszym pełnometrażowym scenariuszem a „Rojem” minęły trzy lata. Tym razem nie zamierzam robić tak długiej przerwy tylko chcę od razu wskoczyć w nową scenariopisarską przygodę. Tym bardziej, że obiecujących pomysłów, w różnych stadiach rozwoju, mam kilka i czas któryś z nich wyrzucić z siebie na papier. Bez względu na ostateczny wybór na pewno będzie to projekt wyjątkowy ponieważ proces jego powstawania mam zamiar szczegółowo przedstawiać na blogu. Pozwoli mi to zaprezentować wykorzystanie różnych technik i porad scenariopisarskich w praktyce. Sami będziecie mieli okazję się przekonać co, przynajmniej w moim przypadku, dla tego konkretnego tekstu, działa, a co niekoniecznie. Wierzę, że będzie to dla Was interesująca lektura dlatego w jednym z najbliższych wpisów przedstawię wokół jakich pomysłów krążą obecnie moje myśli i liczę, że pomożecie mi dokonać ostatecznego wyboru.

 

  • Pisać przez minimum 250 dni w roku. Stephen King powtarza w wywiadach, że nie pisze tylko w swoje urodziny, 4 lipca i Boże Narodzenie. W swojej doskonałej książce „Pamiętnik rzemieślnika” temu zaprzecza. Pisze codziennie. I taki jest też mój cel. By jednak zacząć biegać najpierw trzeba ogarnąć raczkowanie, więc w tym roku spróbuję zostawić coś na papierze przez 68,5% dni roku.

 

  • Przeczytać 15 nowych książek. Kontekst jest kluczowy. Z jednej strony żyjemy w miejscu gdzie 63% obywateli w zeszłym roku nie przeczytało ani jednej książki, 54% nie przebrnęło nawet przez artykuł mieszczący się na ponad 3 stronach maszynopisu (dane Biblioteki Narodowej). Z drugiej strony wraz z nastaniem nowego roku jestem atakowany licznymi deklaracjami moich znajomych na ich facebookowych ścianach, że w „2019 przeczytają 52 książki”. Wybierając swoją liczbę balansowałem między potrzebą, przyjemnością i przyzwoitością z jednej strony a realizmem i osiągalnością z drugiej. Wyszło mi, że jedna książka miesięcznie, z małym haczykiem, musi wystarczyć.

 

  • Obejrzeć 120 nowych filmów. Podobnie jak w przypadku książek ocena założonej liczby jest relatywna. Bartek Konarski, współtwórca Niezobowiązujących Spotkań Scenariuszowych (którym na pewno poświęcę, mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości, osobny tekst) i zwycięzca Script Pro 2017 niedawno upublicznił listę najlepszych filmów i seriali obejrzanych w 2018 roku. Zawierała 87 pozycji. Skoro tyle było dobrych, to ile było złych??? Robi wrażenie. Ja tak wielkich ambicji nie mam. Jeśli osiągnę średnią 10 nowych filmów miesięcznie będę w pełni usatysfakcjonowany. Przy czym warte podkreślenia jest słowo „nowych”. Pracując nad scenariuszem, przygotowując się do konsultacji bądź tworząc analizy bardzo często przypominam sobie filmy mogące być przydatną inspiracją, wsparciem, referencją, porównaniem strukturalnym. Ich wliczać nie będę.

 

Plany związane z blogiem

  • Zachować regularność wpisów. W pierwszym miesiącu działalności bloga opublikowałem cztery wpisy – dwa z kategorii przygód, jeden ze scenariopisarstwa i jedną aktualność. Podoba mi się ta częstotliwość i zróżnicowanie. Utrzymanie takiej średniej przez cały rok byłoby dla mnie doskonałym wynikiem, jednak realna ocena sytuacji każe mi zawiesić poprzeczkę nieco niżej. Chciałbym aby na blogu w 2019 roku pojawiło się co najmniej 40 nowych wpisów.

 

  • Rozpocząć cykl analiz filmowych. pierwszym tekście na blogu wyszczególniłem cztery kategorie wpisów. Do tej pory (i już widzę, że w styczniu także nie dam rady) nie udało mi się zainicjować cyklu analiz filmowych. Uważam je za niezwykle cenne narzędzie do poprawiania własnego warsztatu, więc chciałbym możliwie szybko pokazać wam jak ja to robię i skonfrontować się z waszymi opiniami. Tymczasem polecam wam blog nieskonczone.pl w którym Artur Wyrzykowski od dłuższego już czasu merytorycznie i bardzo szczegółowo pastwi się nad polskimi filmami.

 

  • Założyć stronę na Facebooku. Kiedy trzy lata temu startowały warszawskie Niezobowiązujące Spotkania Scenariuszowe ich pomysłodawca Wojtek Konieczny szukał alternatywnej dla Facebooka formy komunikacji między uczestnikami grupy. Na dłuższą metę jednak nic nie mogło się równać z możliwościami jakie oferuje zuckerbergowy gigant. Dzisiaj grupa liczy już 550 członków i cały czas rośnie w siłę. Łatwo nas znaleźć, łatwo się z nami skontaktować, łatwo nas bliżej poznać. To działa. Spróbuję skorzystać z dobrych wzorców i utworzyć miejsce do którego warto będzie zaglądać.

 

  • Tworzyć interesujące treści. Jak to zmierzyć? Co musiałoby się wydarzyć bym mógł uznać ten plan za wykonany? Przecież to czy coś jest interesujące jest oceną bardzo subiektywną. Z drugiej strony tworzenie czegokolwiek ma sens tylko wtedy gdy finalny wytwór ma odbiorcę. Więc jeśli w 2019 roku zdarzy się miesiąc w którym średnio każdego dnia stu spośród was uzna, że warto tutaj coś przeczytać, będę mógł z czystym sumieniem ten punkt odhaczyć.

 

Dziewięć. Wystarczy. Zostawię trochę czasu na nieprzewidywalne, oby szczęśliwe, zdarzenia.

Planowanie jest dla mnie formą rywalizacji z samym sobą. Wyznacza poprzeczki, które silna potrzeba wypełniania zobowiązań każe przeskakiwać. Jest całkiem skutecznym narzędziem w odwiecznej walce z moją leniwą naturą. Pomaga.

Jestem bardzo ciekaw czy wy coś zaplanowaliście na nowy rok. Dajcie znać na jakich frontach przyjdzie wam walczyć.