Oto kilka pomysłów, które w tym na pewno pomogą:

Klarowny podział praw i pieniędzy

Umieszczam tą kwestię na początku nie dlatego, że jest najważniejsza, ale dlatego, że nietrudno o niej zapomnieć. Szczególnie na początku swojej drogi kiedy jest się napędzanym pasją i potrzebą zaistnienia. Wtedy łatwo rzucić się w wir artystycznego tworzenia odkładając niewdzięczne i nudne tematy prawno-finansowe na przyszłość. Jednak to jeden z tych przypadków gdy lepiej 10 razy wybiec przed szereg niż raz się spóźnić. Im praca jest bardziej zaawansowana, a sukces bliższy, tym negocjacje i kompromisy stają się trudniejsze.

Własne doświadczenie: Jak już pisałem wcześniej w tym miejscu do „Roju” trafiłem z ogłoszenia. Nie znałem Bartka wcześniej. Dlatego od początku zależało mi na konkretnych ustaleniach odnośnie podziału praw, zasad współpracy i wysokości wynagrodzenia. Na szczęście Bartek wychodził dokładnie z tego samego założenia i szybko osiągnęliśmy satysfakcjonujące porozumienie na wszystkich polach.

 

Wspólny cel

Kluczowym aspektem scenariopisarskiej współpracy jest zgodne określenie co chcecie pisać. Jaki jest temat tej historii? Dlaczego akurat ją chcemy opowiedzieć? Co chcemy nią przekazać czytelnikom i oby w przyszłości widzom? O czym ludzie mają myśleć po jej przeczytaniu / obejrzeniu? Kim jest nasz główny bohater? Co go wyróżnia? W jakim gatunku ma to być utrzymane? Jakie są najważniejsze elementy tego pomysłu stanowiące jego rdzeń i sens bez których nie możemy się obejść? Ważne by na te pytania współscenarzyści odpowiadali tak samo.

Tutaj jest też miejsce na powiedzenie sobie po co to piszemy. Trening? Portfolio? Konkurs? Na sprzedaż? Własna realizacja?

Własne doświadczenie: Kiedy Bartek zaprosił mnie do pracy nad „Rojem” na większość z powyższych pytań miał już odpowiedzi. Powodowało to, że musiałem się w jego wizję niejako wpasować i zrobić rachunek sumienia czy gdybym chciał samodzielnie opowiedzieć podobną historię to doszedłbym do zbliżonych wniosków.

 

Zasady pisania

Ktoś fizycznie te białe kartki musi zapełnić. Pierwsze pytanie: czy obaj scenarzyści piszą? Jeśli nie to czy podział praw i pieniędzy pozostaje równomierny (wracamy do punktu nr 1)? Jeśli tak, to jak się dzielą materiałem? Scenami? Sekwencjami? Aktami? Wątkami? Postaciami? Didaskalia – dialogi? Możliwości jest wiele. Wybór powinien zależeć od indywidualnych predyspozycji współscenarzystów. Trudno z pełnym przekonaniem wskazać co najlepiej zadziała. Pomóc może odpowiednie oprogramowanie – WriterDuet został stworzony do tego typu pracy zespołowej, sam jednak z niego nie korzystałem, więc nie mogę stwierdzić czy się sprawdza.

Własne doświadczenie: My zdecydowaliśmy się na rozwiązanie, że jedna osoba przekształca efekty naszych rozmów na konkretne słowa w scenariuszu. Następnie zapisane sceny na kolejnym spotkaniu omawialiśmy, analizowaliśmy i poprawialiśmy. W moim przypadku taka metoda bardzo się sprawdziła. Czułem, że dzięki temu całość tekstu pozostała bardzo spójna.

 

Warunki pracy

Scenarzyści to wrażliwe istoty. Często jesteśmy uzależnieni od wielu nawyków i wymagamy odpowiednich warunków do pracy. Zaczynając współpracę scenariuszową warto przeanalizować czy wasze potrzeby są do pogodzenia. Jeden potrzebuje absolutnej ciszy, drugiego napędza heavy metal. Jeden izoluje się od świata w swojej twórczej jaskini, drugi inspiruje się otoczeniem i uwielbia kawiarnie. Jeden jest w stanie twórczo rozmawiać za pomocą skype’a, drugi ceni tylko i wyłącznie bezpośredni kontakt. Należy zadać sobie pytanie na jak duże kompromisy będziemy zmuszeni iść i jak to wpłynie na efekt końcowy.

Własne doświadczenie: W naszym przypadku doszła jeszcze kwestia fizycznej odległości. Bartek mieszka i pracuje na Śląsku, ja urzęduję w Warszawie. Ostatecznie ustaliliśmy, że Bartek będzie w różnych odstępach czasu (w zależności od postępów prac) przyjeżdżał do stolicy, a ja z kolei zapewnię odpowiednie miejsce które przekształcimy w prywatny writer’s room (na stałe rozłożona drabinka, tablice na ścianach do notowania, książki, zdjęcia itp.).

 

Przygotowanie merytoryczne

Pracując z kimś nad scenariuszem nie tylko musisz wiedzieć co, ale również dlaczego. Chcąc wykorzystać jakieś rozwiązanie już na wstępie masz kogoś kogo musisz do niego przekonać. Musisz wiedzieć co ono da, jak wpłynie na bohaterów, wątki, główną historię. Musisz być pewny tego co proponujesz, a pewność rodzi się z wiedzy. I nie chodzi mi tylko o teorię scenariopisarską, ale również (a może przede wszystkim…) głębokie poznanie i zrozumienie opowiadanej historii, przekazywanego przesłania i przedstawianych bohaterów.

Własne doświadczenie: Jednym z głównych fundamentów naszej efektywności w pracy nad „Rojem” był wysoki poziom wzajemnego uzupełniania się. Bartek to myślący obrazami filmowy praktyk, ja jestem zafascynowanym narracją scenariopisarskim teoretykiem.

 

Konstruktywność

„The only kind of writing is rewriting”. Być może wniosek do jakiego doszedł Ernest Hemingway jest zbyt radykalny, ale nie da się ukryć, że tworzenie materiału literackiego opiera się na nieustających poprawkach. Każda z nich wynika z jakiegoś rodzaju krytyki. Na początku generuje ją własny, wewnętrzny cenzor. Schody zaczynają się gdy ze swoim dzieckiem ruszasz w świat. Nie jest miło słuchać, że jest ono brzydkie.

Pracując ze współscenarzystą dopuszczasz krytykę „obcego” na bardzo wczesnym etapie. Bardzo ważne jest by była ona maksymalnie konstruktywna i wyważona by nie zabijać ducha współpracy i nie rodzić chęci zemsty.

Własne doświadczenie: Obaj z Bartkiem byliśmy dla siebie tak mili, konstruktywni i empatyczni, że czasami zastanawiałem się czy nie przesadzamy w drugą stronę ;). Być może naszemu scenariuszowi przydałoby się kilka twórczych, burzliwych kłótni.

 

Tekst jest najważniejszy

Ostatnio miałem okazję uczestniczyć w spotkaniu z Michałem Chacińskim – producentem trzech części „Planety Singli”„Juliusza”. Opowiadał o procesie developmentu scenariusza swojego hitu z 2016 roku (1,9 mln widzów), który trwał blisko 2 lata, kosztował setki tysięcy złotych i brało w nim udział osiem osób. Na pytanie jak udało im się pogodzić tyle różnych osobowości w twórczej pracy odpowiedział, że jedna zasada jest najważniejsza: ego zostaje za drzwiami. Nieważne kim jesteś, co zrobiłeś i jaką masz wiedzę. Jeśli twoim jedynym celem nie jest sprawienie by scenariusz był lepszy – wylatujesz.

Artysta by tworzyć potrzebuje pewności siebie – by mieć odwagę kreować, by trzymać się obranej ścieżki, by radzić sobie z krytyką i okresami niemocy. Paradoksalnie musi również posiadać w sobie duże pokłady pokory by móc współpracować z innymi ludźmi, by otworzyć się na możliwość zmian, by psychicznie udźwignąć ewentualny sukces. Znalezienie (bądź wytworzenie) w sobie odpowiedniego balansu to jedno z najważniejszych i najtrudniejszych wyzwań w życiu twórcy. Trzymanie się zasady, że tekst jest najważniejszy na pewno w tym pomaga.

Własne doświadczenie: Bezapelacyjnie, od początku do samego końca, dla mnie tekst zawsze był, jest i będzie najważniejszy.

 

Praca zespołowa nie jest łatwa. Wymaga wielu kompromisów. Ale jeśli znajdzie się odpowiednią osobę (lub osoby) to efekty synergii mogą być niesamowite. Warto by każdy scenarzysta na własnej skórze tego doświadczył.

 

PS. Dziękuję bardzo Karolowi Lemańskiemu za podpowiedź tematu tego wpisu.