Poprzedni artykuł poświęcony był gatunkowi, niniejszy traktuje o ciekawym narzędziu pisarskim Coyne’a: „The Foolscap”. Moja propozycja polskiej nazwy to: „Mapa Opowieści”. Inspiracją jest rada, której udzielił Norm Stahl Stevenowi Pressfieldowi: „The reason why your work is letting you down is that you may have a clear destination in mind when you start, but you have no map.” („Przyczyna leży w tym, że znasz cel, ale brakuje ci mapy.”). A chwilę potem wytłumaczył mu, jak taką mapę stworzyć w oparciu o omawianą tu metodę. Coyne przekonuje, że pozwoliła ona Pressfieldowi w krótkim czasie napisać debiutancką powieść, z którą męczył się od 30 lat. Wydał ją w 1995 roku, a pięć lat później doczekał się ekranizacji. Polski tytuł powieści i filmu: „Nazywał się Bagger Vance”, a w filmie zagrali Mat Damon, Will SmithCharlize Theron.

Mam nadzieję, że po tej przeprowadzonej przez Coyne’a w iście amerykańskim stylu, brawurowej zachęcie wszyscy są już gotowi do zapoznanie się z samą metodą. 😉

Potrzebna do tego jest strona papieru kancelaryjnego (ang. foolscape) oraz pisak. Niewiele, chociaż automatycznie pojawia się i trzecia rzecz: pytanie, czym się to różni od narzędzi, które są w powszechnym użyciu w świecie scenarzystów, takich jak: One-pager, Synopsis i Drabinka? Bo może Coyne „sprzedaje” kolegom pisarzom to, co my scenarzyści używamy od lat i nie ma się specjalnie czym emocjonować?

Z tą myślą w tyle głowy czytałem Coyne’a, a wniosek, do którego ostatecznie doszedłem, brzmi: mimo analogii i zgodności funkcji „Mapa Opowieści” (Metoda Foolscape) wprowadza kilka istotnych nowinek, których w pozostałych narzędziach mi brakuje. W podsumowaniu niniejszego artykułu obiecuję je nazwać.

Ale najpierw przedstawię samą metodę. Coyne prosi, aby zacząć od podzielenia kartki na cztery równe części i opisania w następujący sposób:

 

Prezentuję formularz w dwóch wersjach językowych: po lewej stronie oryginalny Foolscape po angielsku, tak jak go zaproponował Coyne, a zaraz obok po prawej stronie wersja z moją propozycją tłumaczenia na polski.

Dla zainteresowanych tu umieściłem ten formularz w excelu:  Mapa opowieści

Aby sprawdzić, jak działa, wziąłem na tapetę (no a jakże!) Kopciuszka. Z setek różnych wersji, wybrałem oryginalną baśń braci Grimm w tłumaczeniu Bolesława Londyńskiego (możecie się z nią zapoznać tutaj). To krótki, kilkustronicowy i bardzo urokliwy pod względem językowym tekst.

Oto rezultat:

Łatwo zauważyć, że Foolscape to kolejna wersja arystotelesowskich trzech aktów. Ale ciekawie użytych. To, że trzy akty określają globalną strukturę opowieści (wstęp, rozwinięcie i zakończenie), nie jest żadną nowiną, ale zagnieżdżenie struktury trzech aktów w strukturze trzech aktów, to już niekoniecznie jest taka oczywista sprawa. Bo warto zauważyć, że wszystkie pięć punktów, które Coyne proponuje do opisania każdej z trzech części opowieści: Inciting Incident, Complication, Crisis, Climax i Resolution, to również trzy akty, tylko inaczej podane. Podsumowując Mapa Opowieści zawiera łącznie aż cztery struktury trzyaktowe: globalną i trzy zagnieżdżone w niej dla każdej części powieści oddzielnie. Na marginesie, tym pięciu punktom poświęcony będzie mój następny artykuł z cyklu.

Jeżeli przeczyta się powstałe piętnaście punktów (3 x 5) jednym ciągiem, to wyłania się całkiem zgrabna całość – bez przerostów i pominięć – idealny wsad do pitchingu!

Ciekawym konceptem jest „ładunek sceny”. Aby scena nie była „pustym przebiegiem” powinna wnieść albo coś pozytywnego, albo negatywnego do rozwoju akcji. Kiedy Kopciuszek spotyka Wróżkę, to w schemacie zewnętrznym przybliża go to do NAGRODY. Czyli ta scena ma ładunek Plus. Kiedy musi uciekać z balu, bo dochodzi północ, to ta scena oddala go od NAGRODY. Minus. Proste. Niektóre sceny mogą nieść ze sobą jednocześnie dwa przekazy. Gdy Król zaprasza na bal wszystkich poddanych, jest to DOBRE i SPRAWIEDLIWE, ale razem z tą informacją jednocześnie dowiadujemy się, że Macocha nie zgadza się na udział Kopciuszka. Jej ZŁO i NIESPRAWIEDLIWOŚĆ nie przekreślają DOBRA i SPRAWIEDLIWOŚCI Króla. Czyli w schemacie wewnętrznym mamy jednocześnie przekaz pozytywny i negatywny, świat jest taki i taki jednocześnie: Plus/Minus.

Inaczej działa to w schemacie zewnętrznym, gdzie mamy jednoznaczny Minus w przypadku tej sceny, bo NAGRODA się oddala (Władza Macochy jest silniejsza od Króla w jej własnym domu).

Zrobiłem krok dalej i wrzuciłem przebieg ładunku dla obu schematów z powyższego kopciuszkowego foolscapa na wykres (przypisując wartości: +1 dla Plusa, -1 dla Minusa i – 0,5 dla Plus/Minus)

Oto co otrzymałem:

I gdy to zobaczyłem, zagwizdałem z uznaniem. Bo przed oczami wyrysował mi się dokładnie taki przebieg napięcia, jaki bym oczekiwał po dobrze skomponowanej historii. W linii akcji wznosi się stale do góry, lokalnie załamując się w reakcji na przeszkody. W schemacie wewnętrznym pikuje w dół, aby później mozolnie podnosić się do góry (nawet fałszywe zakończenie się ujawniło). Przy czym wcale nie twierdzę, że Kopciuszek nagle przestał być naiwną historią. Naiwność tej baśni upatruję w utożsamieniu piękna z dobrem. Książę nie dlatego wybrał Kopciuszka, bo był dobry, ale bo był urodziwy – a czytelnikowi (lub widzowi) autorzy sugerują coś innego. Tak więc wciąż to naiwna historia – ale dobrze skomponowana.

Obiecałem nazwać zalety tego narzędzia w porównaniu do One-pagera, Synopsisu i Drabinki. Widzę dwie podstawowe. Mapa Opowieści Coyne’a:

  1. pilnuje, aby autorowi nie umknęła żadna istotna dla historii informacja poprzez narzucenie metody tabelarycznej. Działa w zasadzie jak lista kontrolna.
  2. zapewnia odpowiednią proporcję opowieści poprzez narzucenie 15 wymaganych punktów (3 x Inciting Incident, 3 x Complication, itd) bez narzucania rozwiązań w zakresie treści (typu: „teraz bohater musi spotkać się mądrym starcem”). Duża swoboda tworzenia połączona z minimalizacją ryzyka stworzenia Frankensteina o stopie większej od reszty ciała.

Przy czym – chce to wyraźnie podkreślić – Foolscape nie eliminuje żadnego z wymienionych powyżej narzędzi. Każde z nich ma do odegrania swoją rolę. Foolscape jedynie i aż je uzupełnia. Natomiast jeżeli chodzi o ich wzajemną korelację (kiedy, co i w jakiej kolejności), to uważam, że Mapę Opowieści (Foolscape) powinno wypełniać się na samym początku, zanim podejdzie się do jakiegokolwiek innego narzędzia.

Podsumowanie

  1. Pisarz w trakcie pisania potrzebuje nie tylko celu dla swojej historii, ale przede wszystkim mapy opowieści, która pomoże mu przeprowadzić bohaterów do zakładanego celu.
  2. Metoda Foolscape Coyne’a (Mapa Opowieści) nie zastępuje, ale skutecznie uzupełnia takie narzędzia jak One-pager, Synopsis, Drabinka (również kreślące mapę opowieści). Przy czym w moim przekonaniu pracę pisarską należy zacząć właśnie od Foolscape’a,
  3. Warto w tym miejscu zacytować sześć fundamentalnych pytań, które według Coyne’a każdy pisarz powinien sobie zadać odnośnie własnego tekstu:
  • Jaki jest gatunek opowieści? („What’s the Genre?”)
  • Jakie obowiązują dla wybranego gatunku konwencje i obowiązkowe sceny? („What are the conventions and obligatory scenes for that Genre?”)
  • Z czyjego punktu widzenia przedstawiana jest historia? (“What’s the Point of View”)
  • Jakie są pragnienia bohaterów? („What are the objects of desire?”)
  • Jakie jest przesłanie i temat? („What’s the controlling idea/ theme?”)
  • Jakie są kluczowe punkty dla Wstępu, Rozwinięcia i Zakończenia? („What is the Beginning Hook, the Middle Build, and Ending Payoff?”)

Na zakończenie pozwolę sobie na jeszcze jedną osobistą refleksję. Mój poważny dylemat dotyczący metodyk tworzenia fabuły brzmi następująco: klasyczny model 3-aktowy wydaje się zbyt prosty (luźny?), aby radził sobie samodzielnie z pełnometrażowymi fabułami. Natomiast bardziej rozbudowane metody typu: droga bohatera, metoda sekwencyjna bywają zbyt wyspecjalizowane i nie pasują do wszystkich typów opowieści. Brakuje mi czegoś po środku. Propozycja Coyne’a niesie dla mnie obietnicę przełamania powyższych ograniczeń, bycia tym brakującym ogniwem pomiędzy niedostatkiem a nadmiarem struktury. To jest moja wielka nadzieja i hipoteza związana z Coyne’m. Wrócę do tego jeszcze w dalszych częściach cyklu.

O Autorze

Karol Lemański – scenarzysta i konsultant scenariuszowy (w trakcie szkolenia), rocznik 1972. Oczekuje medalu za 20-letni staż małżeński z tą samą kobietą (żeby nie było, Iwonie medal też się należy, większy). Ojciec dwójki cudownych stworzeń, które w swoim mniemaniu osiągnęły pełnię oświecenia i chętnie tłumaczą mu – i każdemu chętnemu – jak żyć. Czyli nastolatków.

Poszukuje Świętego Graala idealnej struktury fabularnej. W tym celu uczy się, studiuje, czyta. A końca tego spodziewa się wraz z ostatnim namaszczeniem.

Chciałby napisać kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt, dobrych tekstów (uważa, że już ma dwa!) i pomóc innym scenarzystom napisać kilkadziesiąt, a może nawet sto kilkadziesiąt, świetnych historii.

Podsumowując: wierzy w życie proste i pogodne, a życiowe zawirowania pozostawia literackiej fikcji.