Co analizuję?

Droga „Ludzkich dzieci” na ekran była długa i zawiła. Zaczęła się w głowie pisarki Phyllis James, w 1992 roku. Pięć lat później adaptacji jej książki na język filmowy, podjął się Paul Chart, którego po pewnym czasie zastąpili Mark FergusHawk Ostby.

Po czterech latach developmentu producenci zdecydowali o kolejnej zmianie. Do napisania nowego scenariusza zostali zaproszeni Timothy Sexton oraz, będący świeżo po skończeniu „I twoją matkę też”, Alfonso Cuaron. Nim jednak meksykański reżyser ostatecznie wszedł na plan „Ludzkich dzieci” popełnił jeszcze po drodze „Harry’ego Pottera i więźnia Azkabanu”, a kolejną wersję opowieści o Theo Faronie i ludzkości zmagającej się z ogólnoświatową bezpłodnością stworzył David Arata. Dziewięć lat pracy sześciu scenarzystów zostało zwieńczone nominacją do Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany (oraz za zdjęcia i montaż) oraz powszechnym uznaniem widzów i krytyków.

Przy tylu autorach (a jeszcze Alfonso Cuaron wielokrotnie mówił o znaczącym wkładzie Clive’a Owena na ostateczny kształt scenariusza) trudno dojść komu zawdzięczamy finalny kształt sceny otwierającej (nie została ona przeniesiona z książki). Najważniejsze, że efekt końcowy dostarcza nam sporo materiału do analizy.

Zobaczcie:

 

Pierwsze ujęcie

 

 

W zatłoczonej kawiarni zafrasowani ludzie w napięciu słuchają wiadomości o śmierci najmłodszej osoby na planecie. Po ich reakcjach widzimy jak ważna jest to informacja dla tego świata.

Wspaniale to rezonuje z pojawieniem się głównego bohatera – Theo (Clive Owen), który przeciska się przez tłum i po prostu kupuje kawę. Odnotowuje wiadomość, ale nie robi ona na nim większego wrażenia. Od razu widzimy, że jest to ktoś nieprzeciętny, odróżniający się od innych.

 

Pierwsza kwestia

TV VOICE

…the world was stunned today by the death of Diego Ricardo, the youngest person on the planet…

Taka kwestia zapisana jest w scenariuszu. W filmowej wersji jest ona poprzedzona kilkoma teaserowymi informacjami (granice Wielkiej Brytanii pozostają zamknięte, kontynuowana jest deportacja nielegalnych imigrantów). Nie zmienia to faktu, że powyższe zdanie jest absolutnie kluczowe, natychmiast wrzuca nas w wir wydarzeń – przekazuje kluczową charakterystykę tego świata: nie ma tutaj młodych ludzi, za chwilę dowiemy się, że od 18 lat nie rodzą się dzieci. Nasza ciekawość zostaje natychmiast podbita.

 

Konflikt

W tej scenie klasyczny, bezpośredni konflikt został zastąpiony napięciem.

Jest ono budowane poprzez zalew niepokojących informacji (śmierć najmłodszego mieszkańca, deportacja imigrantów), reakcje ludzi w kawiarni, nadmierną obecność policji i w końcu niespodziewany, śmiercionośny wybuch.

 

Punkt zwrotny

Wychodzimy za Theo z kawiarni na zatłoczoną, londyńską ulicę, obserwujemy jak przemienia zwykłą kawę w kawę po irlandzku i…

BANG!

Kawiarnia z której przed chwilą wyszedł zostaje wysadzona!

Chwila zadumy nad śmiercią najmłodszej osoby na planecie, przyswajenie Londynu w 2027 roku i spokojna obserwacja głównego bohatera zostają przełamane brutalnym i gwałtownym wydarzeniem.

 

Czego dowiadujemy się o głównym bohaterze?

Na Theo Faronie trudno zrobić wrażenie. Symboliczna śmierć najmłodszego mieszkańca Ziemi nie budzi w nim większych emocji. Kupuje kawę i wychodzi. To bezwzględność czy beznadzieja? Będziemy potrzebować czasu by poznać odpowiedź na to pytanie i źródło jego postawy. Ale jest w tym coś już intrygującego. Do tego dochodzi zasilanie kawy alkoholem, co również sugeruje zmaganie się z wewnętrznymi demonami, chęć ucieczki od czegoś.

A jak Theo został opisany w scenariuszu?

„Theo Faron (55). Detached, unkempt, scruffy beard, glasses, Theo is a veteran of hopelessness. He gave up before the world did.

Opis wyglądu odbiega od tego co prezentuje sobą Clive Owen, ale dwa ostatnie zdania bardzo celnie i działająco na wyobraźnię opisują głównego bohatera. W pierwszej scenie czuć echo tego opisu (Więcej o samym bohaterze możecie poczytać tutaj).

 

Klimat

Świat pozbawiony przyszłości (brak dzieci), pozbawiony jest nadziei. By przedstawiona w filmie historia odpowiednio wybrzmiała ten początkowy fatalizm musi dobrze i szybko zostać zaznaczony. W pierwszych 120 sekundach poczucie beznadziei jest budowane na trzy sposoby:

1.Bezpośrenio, poprzez informację – właśnie został zamordowany najmłodszy człowiek na ziemi. Dla wszystkich zgromadzonych w kawiarni (jak również dla widzów) to jasny symbol zmierzania świata ku przepaści.

2.Działaniem – kawiarnia, pełna niewinnych ludzi, zdolnych do odczuwania empatii (reakcja na informację o śmierci najmłodszego mieszkańca), zostaje wysadzona w powietrze. Przekaz – śmierć czycha wszędzie i na wszystkich.

3.Wizualnością – szare, wypłowiałe barwy, zatłoczone, zadymione (smog, spaliny) miasto, bród, śmieci, mimo czasu przyszłego (akcja filmu dzieje się 21 lat później względem roku produkcji) brak wyszukanych technologii (ryksze, zwykłe samochody, stare autobusy). To wszystko składa się na ponury obraz przyszłości.

Całość szybko wbija nam do głowy, że w tym świecie nie dzieje się dobrze.

 

Jak zacząć? Mocno!

Różne są taktyki rozpoczynania opowieści (co regularnie pokazuję w kolejnych odcinkach tego cyklu). Trzy podstawowe to:

  1. Ciekawość – opierająca się na pytaniu co będzie dalej?
  2. Tajemnica – zbudowana na zasadzie nie wiadomo dlaczego.
  3. Suspens – bazująca na stwierdzeniu nadzieja, że to nie nastąpi.

Wybuch w otwarciu „Ludzkich dzieci” niewątpliwie budzi ciekawość oraz wprowadza tajemnicę, czym od razu kupuje uwagę widzów.

 

Pierwsza scena

Dotychczas, w ramach cyklu Pierwsza scena, pojawiły się analizy:

#1 „Chłopcy z ferajny”

#2 „The Social Network”

#3 „Obława”

#4 „Ojciec chrzestny”

#5 „Jojo Rabbit”

#6 „Poszukiwacze zaginionej Arki”

#7 „Rocky”

#8 „Aż poleje się krew”

#9 „Dunkierka”