Niezobowiązujące Spotkania Scenariuszowe

Pierwszą areną konfrontacji były Niezobowiązujące Spotkania Scenariuszowe. Inicjatywa, o której wspominałem już kilka razy, narodziła się 3 lata temu z pomysłu Wojtka Koniecznego. Polega ona na cotygodniowych spotkaniach w żoliborskiej kawiarni Fawory i omawianiu, dyskutowaniu, analizowaniu, w możliwie najszerszym gronie, pomysłów, streszczeń, treatmentów i kolejnych draftów scenariuszy każdego kto ma odwagę poddać się surowej i zróżnicowanej krytyce. Przekrój scenarzystów przychodzących na spotkania jest bardzo duży: od osób będących na zupełnym początku swojej drogi, mających za sobą pierwsze pisarskie wprawki, po zwycięzców ScriptPro oraz zawodowo oceniających i konsultujących scenariusze. Ta różnorodność ma swoje wady i zalety, ale na pewno konfrontacja tekstu z takimi krytykami ma dużo wartości – otrzymujesz dużo uwag, od konkretnych, merytorycznych po ogólne, emocjonalne. Jest z czego wyciągać wnioski.

Rok wcześniej koleżanki i koledzy z Niezobowiązujących Spotkań Scenariuszowych mieli okazję czytać i opiniować „Rój” w wersji trzydziestominutowej. Teraz wróciliśmy z pełnym metrażem. Byłem bardzo ciekawy czy odbiór naszej historii się zmienił, czy wykorzystaliśmy drzemiący w niej potencjał. Spotkanie, jak zawsze, było ożywione i stymulujące. Zebraliśmy kilka pochwał i kilka uwag krytycznych, ale bilans wyszedł na plus. Większość osób potwierdziło, że było warto rozwijać tą historię do pełnego metrażu. Kilka zastrzeżeń powtarzało się. Najczęściej odnośnie przeszłości bohaterów. Do zapamiętania i rozważenia.

 

Michał Oleszczyk

Przed konsultacjami Michała Oleszczyka znałem tylko z jego działalności publicznej – krytyka filmowego i dyrektora artystycznego Festiwalu Filmowego w Gdyni. Zdecydowałem się skorzystać z jego pomocy ponieważ słyszałem wiele dobrych słów o formie i jakości jego pracy. Nie zawiodłem się. Był dobrze przygotowany, świetnie korzystał z gargantuicznej wiedzy o filmach, potrafił jasno formułować uwagi i pytania zarówno z zakresu struktury scenariuszowej jak i tych dotyczących emocji wywoływanych u widzów.

Nie ze wszystkimi uwagami Michała się zgodziłem. Główną potrzebę jaką zgłosił, odnośnie konieczności wprowadzenia dodatkowego zagrożenia, odrzuciłem. Ale na tym polegają dobre konsultacje – stawiają pytania i zmuszają do myślenia nad swoimi wyborami, a nie dyktują wersję twojej historii w interpretacji konsultanta.

 

Anna Bielak

Anna Bielak jest doświadczoną konsultantką scenariuszową, blisko współpracującą z Aurum FilmCentrala Film, współzałożycielką Atelier Scenariuszowego i dyrektorką artystyczną festiwalu Script Fiesta. Jeśli do tego dodamy udział w wielu międzynarodowych warsztatach scenariuszowych, ukończone filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim i doświadczenie w ocenianiu projektów m. in. dla Mazowieckiego Funduszu Filmowego otrzymujemy osobę wszechstronnie przygotowaną do świadczenia pomocy scenarzyście i jego tekstowi.

Podczas trzygodzinnego spotkania konsultacyjnego starałem się maksymalnie z jej wiedzy i życzliwości skorzystać.

Najciekawszym, ale też najtrudniejszym momentem była rozmowa o głównej bohaterce, jej wyborach, działaniach i motywacjach. Kilka scen interpretowaliśmy zupełnie inaczej, co wzbudziło mój niepokój i zmusiło do jeszcze głębszego przemyślenia paru scenariuszowych decyzji.

 

To jeszcze nie koniec…

„Rój”, w trochę mniejszym zakresie, był również konsultowany z psychologami, ludźmi zajmującymi się surwiwalem, lekarzem, pszczelarzem, rolnikiem… Razem z Bartkiem lubimy i cenimy sobie rozmowy z ludźmi i staramy się czerpać z nich pełnymi garściami, z korzyścią dla naszego scenariusza.

Efekty wszystkich powyższych konsultacji i wielu innych rozmów z rodzinami, przyjaciółmi, członkami przyszłej ekipy filmowej wraz z Bartkiem przekuliśmy w aktualny, trzeci draft scenariusza.

 

Porozmawiajmy

W premierowym wpisie dużo mówiłem o samotności osoby piszącej. Są jednak dwa momenty w procesie tworzenia scenariusza kiedy koniecznie trzeba wyjść ze swojej skorupy i skierować się do ludzi.

Pierwszy to research. W dzisiejszych czasach wydaje się, że zdobycie informacji jest proste – wystarczyć odpalić przeglądarkę na swoim komputerze, wpisać nurtujące cię zagadnienie i po kilku sekundach dostajesz milion odpowiedzi. Na jakimś etapie, na pewnym poziomie to może być wystarczające, ale jeśli chcemy dotrzeć głębiej, dojść dalej, poruszyć więcej, potrzebujemy odkryć emocje jakie kryją się za opisywanymi przez nas wydarzeniami, decyzjami, działaniami. Dlatego rozmawiajmy z ludźmi. Bądźmy ciekawi. Pytajmy. Słuchajmy. Doceniajmy.

Drugi to konsultacje. Bardzo wielu piszących jest mocno emocjonalnie związana z efektami swojej pracy. Trudno się dziwić. Przez długi czas tworzenia scenariusza (jak wspominałem wcześniej w przypadku „Roju” było to 18 miesięcy) żyjemy razem z naszymi bohaterami, staramy się ich stworzyć, zrozumieć i doprowadzić do celu. Cyzelujemy każdą scenę, czasami każde słowo. Szlifujemy dialogi, obmyślamy znaczące elementy scenografii i sprytne wykorzystanie rekwizytów. Obudowujemy się wiedzą na temat wykorzystywanej tematyki, środowiska i czasu akcji.

Kiedy więc słyszymy ostrą krytykę, czasami sprowadzającą całą naszą pracę do kilku, lakonicznych zdań, łatwo poczuć się zaatakowanym, niezrozumianym, niedocenionym. Nie warto się obrażać. To nic osobistego. Taka praca. Jak u Patricka:

Trzeba pamiętać, że bez względu na to jak osobistą historię opowiadamy i jak mocno jesteśmy w nią zaangażowani nie piszemy jej dla siebie. Piszemy ją dla ludzi. Piszemy ją właśnie po to by po seansie w kinie usłyszeć kilka lakonicznych zdań lub nawet słów – „dobry”, „ciekawy”, „dał mi do myślenia”, „dobrze się bawiłem”…

Konsultacje są jednym z kluczowych elementów tworzenia scenariusza by taką odpowiedź uzyskać.

 

Co dalej?

Następnym ważnym etapem w pracy nad scenariuszem będzie jego zderzenie z odtwórcami głównych ról. Do tej pory nigdy nie miałem okazji wysłuchać jak moje dialogi brzmią w interpretacji profesjonalnych aktorów i nie ukrywam, że bardzo wiele sobie po tym obiecuję. Przede wszystkim pozwoli to doszlifować poszczególne kwestie dialogowe, ale również może być ciekawym spojrzeniem na psychologiczne motywacje działań bohaterów.

Równocześnie Bartek wraz z Romą ZachembąTomkiem Langnerem (Hole Films) kompletują dokumenty niezbędne do złożenia wniosku o dofinansowanie produkcji w ramach programu operacyjnego Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

„Rój” przebył długą drogę. Od trzydziestki planowanej dla Studia Munka, przez pełnometrażowy mikrobudżet, po profesjonalną, pełnoprawną produkcję walczącą o fundusze w PISF ramię w ramię z największymi polskimi przedsięwzięciami filmowymi (i producentami). Czy to już ostatni etap transformacji tego projektu? Nie byłbym taki pewien…

Termin składania aplikacji na drugą sesję naborów PISF w 2019 roku upływa 27 maja i mam nadzieję, że będzie to dzień w którym wypełnię pierwsze noworoczne postanowienie (o innych możesz przeczytać tutaj).

Powyższym tekstem zamykam, rojową trylogię na którą składa się jeszcze przedstawienie genezy projektuopis transformacji z trzydziestki w pełen metraż. Czekając na finał działań już niezależnych ode mnie planuję dla Was kilka zupełnie nowych tematów.