Co analizuję?

Podobnie jak w przypadku „Ojca chrzestnego”, bliższe opisywanie „Poszukiwaczy zaginionej Arki” jest pracą zbędną, ponieważ trudno znaleźć osobę, która nie słyszała charakterystycznej muzyki i dźwięku śmigającego bicza w rękach Harrisona Forda.

Wspomnę tylko o ekipie stojącej za tą niezwykłą produkcją.

Awanturniczego archeologa wymyślił George Lucas (przy wsparciu Philipa Kaufmana), który właśnie, za sprawą „Gwiezdnych Wojen” i „Imperium kontratakuje” rozpoczynał swój marsz po status miliardera i twórcy popkulturowego fenomenu.

Napisanie scenariusza zostało zlecone Lawrence’owi Kasdanowi, przed chwilą debiutującemu drugą częścią sagi Jedi, który po „Poszukiwaczach…”, w osiem lat napisał siedem zrealizowanych scenariuszy i otrzymał trzy scenariopisarskie nominacje do Oscara.

Reżyserii podjął się Steven Spielberg, liżący rany po nieudanym (zwłaszcza finansowo) „1941”, ale wciąż będący na fali po „Szczękach” i „Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia”.

Za zdjęcia odpowiadał doświadczony (debiutował w 1940 roku) Douglas Slocombe, muzykę skomponował niesamowity John Williams, który już wtedy miał na koncie trzy Oscary i jedenaście nominacji, montażem zajął się późniejszy trzykrotny zdobywca Oscara Michael Kahn (pierwszy otrzymany właśnie za „Poszukiwaczy…”), a scenografia, dekoracje i kostiumy to dzieło Leslie Dilley’a (m.in. „Gwiezdne Wojny”, „Superman”, „Obcy”), Normana Reynoldsa („Imperium kontratakuje”), Michaela Forda („Imperium kontratakuje”, później m.in. „Titanic”) oraz Deborah Nadoolman („Blues Brothers”).

Nie da się też zapomnieć o Harrisonie Fordzie, który za sprawą „Gwiezdnych Wojen” katapultował się do czołówki najpopularniejszych aktorów w Hollywood i zawładnął pierwszą połową lat osiemdziesiątych („Imperium kontratakuje” – 1980, „Poszukiwacze zaginionej Arki” – 1981, „Łowca androidów” – 1982, „Powrót Jedi” – 1983, „Indiana Jones i Świątynia Zagłady” – 1984, „Świadek” – 1985, „Wybrzeże Moskitów” – 1986).

Prawdziwy Dream Team.

Co się narodziło z połączenia tych wszystkich talentów?

 

Pierwsze ujęcie

Od czego wszystko się zaczyna?

 

Widzimy górującą nad okolicą potężną górę, której ostry kształt wyraźnie rysuje się na tle błękitnego nieba.

Po chwili w kadr wchodzi główny bohater – Indiana Jones. Nie widzimy jego twarzy, ale za to możemy się przyjrzeć stałym elementom jego przygodowego „munduru” – skórzana kurtka, bat u boku i oczywiście charakterystyczny kapelusz na głowie.

Bohater przez chwilę wpatruje się w górę po czym rusza dalej, a za nim pozostali członkowie tej wyprawy – Satipo, Barranca i Indianie.

 

Najważniejszym celem pierwszego ujęcia jest zainteresowanie widza głównym bohaterem. Służy temu ciekawy ubiór (komu potrzebny jest bat w środku dżungli?) i zbudowanie aury tajemniczości poprzez niepokazywanie twarzy Jonesa (po raz pierwszy widzimy ją dopiero w 3 minucie filmu).

Zabieg ten potęguje drobna sztuczka – dwóch pozostałych towarzyszy Indiany, których widzimy tyłem w pierwszym ujęciu odwracają się – widzimy ich zmęczenie, nerwowość, strach. Tworzą doskonały kontrast dla tajemniczego i pewnie kroczącego do przodu głównego bohatera.

 

Pierwsze kwestia

Pierwsze słowa jakie padają w filmie na pewno nie są tymi, które zapadają w pamięć na długo.

 

The Hovitos are near. The poison is still fresh… three days. They are following us.

Hovitos są blisko. Trucizna nadal świeża. Trzy dni. Śledzą nas.

 

Wypowiada je Satipo (grany przez Alfreda Molinę). Jest to klasyczne powieszenie strzelby, która wypali na koniec tej sekwencji.

Również pierwsze słowa Indiany Jonesa to żaden niesamowity oneliner. Prosta informacja do Satipo, że dotarli na miejsce.

 

Konflikt

Sekwencja otwierająca „Poszukiwaczy zaginionej Arki” napakowana jest konfliktami po brzegi. Spójrzcie na tą wyliczankę:

Konflikty bezpośrednie:

  • Barranca, który wyciąga rewolwer w celu zastrzelenia Indiany, ale jest powstrzymany za pomocą bata;
  • Satipo, który zdradza Jonesa po przeskoczeniu przepaści;
  • Hovitos, którzy czekają na niego u wejścia do świątyni;
  • Belloq, który ostatecznie zabiera Jonesowi z takim trudem zdobytą figurkę;

 

Konflikty zewnętrzne:

  • Daleka, trudna droga przez dżunglę w oparciu o starą, podartą mapę;
  • Ucieczka indiańskich tragarzy lękających się posągu (klątwy);
  • Pająki;
  • Pułapka na światło;
  • Przepaść w którą prawie wpada Satipo;
  • Zapadnie w podłodze uruchamiające wyrzutnie strzał;
  • Konieczność zastąpienia posążka workiem z piaskiem o tej samej wadze;
  • Waląca się świątynia;
  • Strzelające strzały w drodze powrotnej;
  • Przepaść w drodze powrotnej (brak bata, urywająca się roślina);
  • Zamykająca się ściana;
  • Kula;

Łącznie 16 różnych konfliktów (przeszkód) w ciągu 10 minut co daje niesamowitą średnią 1 problemu na każde 37 sekund sekwencji otwierającej. Dzieje się!

 

Punkt zwrotny

Omawiana sekwencja została przez mistrza Kasdana rozpięta na klasycznej strukturze trzyaktowej:

  • Pierwszy akt wprowadza świat (marsz przez dżunglę) i bohatera (sprytne pokonanie Barranci);
  • Pierwszy punkt zwrotny – wkroczenie do świątyni;
  • Drugi akt – pełny przeszkód i pułapek;
  • Drugi punkt zwrotny – zdobycie figurki przy równoczesnym uruchomieniu świątynnej autodestrukcji);
  • Trzeci akt – napakowany akcją i działaniem;
  • Kulminacja – w której Jones wpada w ręce Indian i Belloqa.

 

Czego dowiadujemy się o głównym bohaterze?

Podobno do roli Indiany Jonesa przymierzani byli między innymi Tom Selleck, Michael Biehn, Sam Shephard, Sam Elliott, Peter Coyote, Mark Harmon, a nawet David Hasselhoff.

Trudno jednak uwierzyć by którykolwiek z nich, kiedykolwiek, miał jakiekolwiek szanse z Harrisonem Fordem. Aktorem, który w tym sam czasie wcielał się w postać nie tylko zrodzoną w tym samym umyśle, ale wyposażoną w mnóstwo identycznych cech.

 

Czego dowiadujemy się o Indianie Jonesie w pierwszych 10 minutach filmu?

  • Jest czujny i szybki (rozprawa z Barrancą);
  • Dobrze posługuje się bronią (bat);
  • Zna się na swojej pracy (czytanie mapy, wejście do świątyni, waga posążka);
  • Jest sprytny (unikanie pułapek);
  • Jego działania nacechowane są brawurą (pułapki);
  • Często pakuje się w kłopoty (Satipo, Belloq), ale zawsze wychodzi z nich obronną ręką;
  • Jest pewny siebie;
  • Jest sprawny fizycznie (skok nad przepaścią, ucieczka przed kulą);

Dokładnie to samo moglibyśmy napisać o Hanie Solo.

Po otwierającej sekwencji stan wiedzy widza o głównym bohaterze jest bardzo wysoki, pozwalający go nie tylko dobrze poznać, ale i polubić.

 

Wpływ na resztę filmu

Elementem tej sekwencji (z wyjątkiem głównego bohatera oczywiście), który ma kontynuację w przyszłości jest osoba Belloqa (akurat w prezentowanym fragmencie jego pojawienie się zostało ucięte), a więc głównego, obok Nazistów, antagonisty Jonesa. Cała reszta służy tylko zaprezentowaniu w pełnej krasie protagonisty i gatunku.

 

Klimat

To co określamy klimatem filmu w dużej mierze determinuje gatunek. Jeśli mamy do czynienia z obrazem mocno osadzonym w danym typie opowieści to wszystko co widzimy i słyszymy natychmiast do nas krzyczy w odpowiednim stylu.

Tak jest też w tym przypadku. „Poszukiwacze zaginionej Arki” są absolutnym wzorem kina przygodowego, który spokojnie mógłby znaleźć się w Sevres jako punkt odniesienia dla wszystkich innych filmów z tego gatunku.

I ta wartość dzieła Spielberga i Lucasa jest widoczna od samego początku – od razu otrzymujemy, w dużej dawce, przygody, tajemnice, niezwykłe lokalizacje, humor, niespodzianki, zagadki, zróżnicowanych złoczyńców, niebezpieczeństwo, mnóstwo przeszkód i wyzwań oraz ujmującego, rezolutnego głównego bohatera.

Wszystko to dynamiczne sfotografowane przez Douglasa Slocombe’a i oprawione wspaniałą, podbijającą i zapadającą w pamięć muzyką Johna Williamsa.

 

Po otwierającej sekwencji nie mamy wątpliwości w jakim filmie jesteśmy i czego możemy się po nim spodziewać.

 

Kiedy Steven Spielberg tworzy kino klasy B…

W jednym z wywiadów Steven Spielberg powiedział, że planował kręcić „Poszukiwaczy zaginionej Arki”, film o przygodach bondowskiego (w pierwszych wersjach scenariusza Indiana Jones był nie mniejszym kobieciarzem niż słynny brytyjski agent) archeologa ścigającego się z Nazistami po Arkę Przymierza, jako kino klasy B.

„Niestety” talent i niesamowita ekipa zamieniły pierwotne założenia w obiekt światowego kultu. Otwierająca sekwencja jest jednym z kluczowych elementów narodzin tego fenomenu.

 

PS. Na 2022 rok została zapowiedziana premiera piątej części przygód Indiany Jonesa. Bez udziału Stevena Spielberga, Lawrence’a Kasdana, Douglasa Slocombe’a, za to z 80-letnim Harrisonem Fordem w roli głównej…

 

Pierwsza scena

Dotychczas, w ramach cyklu Pierwsza scena, pojawiły się analizy:

#1 „Chłopcy z ferajny”

#2 „The Social Network”

#3 „Obława”

#4 „Ojciec chrzestny”

#5 „Jojo Rabbit”